Ale mimo wszystko zdaniem wszystkich niemal ekspedientek, nie wyglądam na 18 (nie wspominając już o skończonych dziś 24 latach). Niby nic strasznego, ale żeby nawet kupując mix piwa i lemoniady szykować dowodzik, to już lekkie przegięcie xD
Nie mam postanowień. Znajdę może kilka marzeń. Generalnie wszystko rozbija się o zdrowie i stan mojego kolana, więc póki co moje pragnienia skupiają się w tym aspekcie mojego egzystowania. Imprezy tradycyjnie nie robię. Ot, zaprosiłam tylko kilka koleżanek na pizzę i ciasto, aby pogadać sobie o czymś innym niż projekty zaliczeniowe.
Chwilowo mamy ich trochę na głowie i niby nie są jakoś wybitnie trudne, ale za to czasochłonne, a jak zestawimy z tym inne obowiązki to cóż, tradycyjnie mało co zostaje. Te resztki wykorzystuję na czytanie. Fakt, że sporą część z tego stanowi literatura do pracy licencjackiej, ale tak właściwie nawet wśród niej trafiają się ciekawe pozycje.
Z innych typowo uczelnianych aspektów muszę wspomnieć o stylu oceniania jednej z prowadzących ćwiczenia kobiet, który no nijak nie jest miarodajny. Otóż ocena uzależniona jest nie od wartości merytorycznej pracy, nie od jej zaprezentowania przed grupą, czy też włożonego wkładu pracy (i finansów), a nawet nie od estetyki. Ocena w 90% zależna jest tylko od humoru prowadzącej. Do tej pory spotykałam się z wieloma podejściami do oceny, ale tak niesprawiedliwego jeszcze nigdy nie wiedziałam. Przykładowo - jedna z prezentacji przedstawiona została idealnie, wiadomości się zgadzały, wkład i przygotowanie na celujący, grupa zachwycona, a wynik? Czwóreczka, bo zabrakło ciekawostek w stylu "ta i ta sławna osoba jest leworęczna". Dla porównania - błędy merytoryczne, prezentacja robiona chyba przed zajęciami, brak estetyki, zajęcia i zadania nieprzemyślane, a ocena? Cztery plus, bo prowadząca kiedyś na weselu tańczyła do piosenki, którą studentki wybrały. Choćbym nie wiem jak długo nad tym myślała, nie jestem w stanie odszukać jakiegokolwiek sensu w takim postępowaniu. Eh, studia nigdy sprawiedliwe nie były i nie będą ;)
Co do bloga to powoli już ogarnęłam większość najpilniejszych spraw. Póki co utknęłam na robieniu porządków z dodatkami i mam nadzieję, że uwinę się z tym w ciągu tygodnia, ale wyłączając to (i pisanie kodów do szablonów), można powiedzieć, że polubiłam się z nowym serwisem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz